top of page

BEST SELER

I ZADGADKA ZNIKAJĄCYCH WARZYW

 Z MIKOŁAJEM MARCELĄ ROZMAWIA KLAUDIA PLUTA

 

Mikołaj Marcela – pisarz, wykładowca akademicki, autor tekstów piosenek. Na Uniwersytecie Śląskim wykłada na kierunkach sztuka pisania, filologia polska oraz projektowanie gier i przestrzeni wirtualnej. Największą sławę i sukces przyniosły mu warzywne kryminały dla młodego czytelnika - "Best Seler i zagadka znikających warzyw" oraz "Best Seler i tajemnica rodu Kokosów". Napisał rozprawę doktorską poświęconą potworom w popkulturze (wampirom, zombie, widmom, obcym i cyborgom). Jego pierwsze książki były dla dorosłych - teraz pisze dla wszystkich :)

mikołaj (1).jpg

Skąd się wziął Best Seler i czy Best Seler jest jakimś bohaterem szczególnym? Mówimy o kryminale dla młodzieży.

Zaczęło się od tego, że z moją dziewczyną obejrzeliśmy na dvd "Zwierzogród". Staramy się chodzić do kina na wszystkie filmy Disneya i Pixara, bo wydaje mi się, że to są dziś najlepiej zrobione filmy - pod kątem bohaterów i mainstreemowego opowiadania historii, która jest zarazem zabawna, mądra i stara się coś ważnego przekazać, a jednocześnie jest ciekawa. Oglądałem  "Zwierzogród" w chwili, gdy skończyłem swoją ostatnią powieść dla dorosłych i zastanawiałem się, co dalej. Zapytałem moją dziewczynę, co mam teraz pisać, bo wiedziałem, że muszę coś zmienić, nie do końca czułem się dobrze w horrorze, a więc tym gatunku, w którym wówczas tworzyłem. A ona powiedziała - "nieważne co napiszesz, napiszesz na pewno jakiś bestseler".

Śmiech...

A jako, że mój tata jest znany z żartów językowych, i ja to po nim odziedziczyłem, to powiedziałem: „może napiszę jakiegoś best-selera?”. A jak Best Seler, to może seler naciowy, bo bardzo lubię seler naciowy? Może w takim razie napiszę taką książkę jak "Zwierzogród", ale w świecie roślin? Kryminał o warzywach? Zacząłem nad tym myśleć i wymyślać postacie. Od razu przyszła mi do głowy Adela Rzepka Kalarepka, potem Augusta Kapusta i Melka Brukselka. Właściwie w 20 minut wymyśliliśmy wszystkie postacie, które pojawiły się w książce. I powiedziałem, dobra, to muszę sobie to spisać, zrobić konspekt powieści i napisać :) Po czterech dniach miałem właściwie wszystko przygotowane i siadłem do pisania. Trzy tygodnie później książka była już gotowa. Do tej pory nie wierzyłem w wenę jako taką, ale przyznam szczerze – od wtedy myślę, że coś w tym jest...

 

Książka w trzy tygodnie... To musiało się skończyć sukcesem... Ta powieść ma określonego odbiorcę?

Tak, chociaż staram się to robić tak, jak to robi Disney czy Pixar. Jest to na pewno książka ukierunkowana na czytelnika młodego, ale też one-liner na okładce od razu informuje, że jest to "wege kryminał dla dzieci w każdym wieku". Uważam, że w każdym z nas jest trochę dziecka, lubimy żarty językowe czy gry, które możemy wyłapać. I dlatego moje książki są bardzo często chwalone przez trzydziesto-, czterdziesto-, czasem  pięćdziesięciolatków, którzy dzielą ze mną podobne doświadczenia kulturowe. Ja nie ukrywam, że bardzo lubię pisać w taki sposób, jak to robi Disney - czyli tak, by przy czytaniu rodzice też się dobrze bawili i chciałbym, by rodzice sięgnęli po tę książkę. Dla dzieci ważna jest wartka akcja i ciekawe postacie. Paradoksalnie okazało się, że postacie warzyw są "z krwi i kości" i myślę, że one wyszły bardzo realne. I tym sposobem wiem, że książka podoba się nawet czterolatkom, ale dostałem również informację od pewnej osiemdziesięciolatki, której książka się bardzo podobała, i naprawdę cieszę się, że ta grupa jest taka zróżnicowana. I jeszcze słowo o głównym bohaterze. Tytuł książki sugeruje, że Best Seler to główny bohater, ale nie ukrywam, że dla mnie tymi głównymi bohaterkami są brukselki - to one od samego początku były w mojej głowie. Dynamika między nimi jest bardzo ważna. Przemądrzała Kornelka, strachliwa, ale też taka widząca trochę więcej Rachelka i Melka, która jest gdzieś pomiędzy nimi. W kilku recenzjach pojawiło się takie odniesienie do odwiecznego dla polskiej kultury konfliktu Oświecenia z Romantyzmem i sugestia, że Melka symbolizuje drogę pośrednią między nimi. I coś w tym jest. Może zabieg tworzenia grupy skonfliktowanych ze sobą postaci, które muszą współdziałać, nie jest zbyt oryginalny, ale wielu autorów to stosuje, kiedy na przykład wprowadza grupę dzieciaków rozwiązujących zagadki. Natomiast sam Best Seler jest postacią taką bardzo ludzką, popełnia błędy, nie jest idealny. W ogóle postacie w moich książkach mają swoje wady i to chciałem pokazać, że tak to jest z nami wszystkimi.

Pierwsza książka odniosła sukces i stała się bestselerem? I powstał drugi Best Seler?

Trzeba powiedzieć, że dzisiaj rynek książki rządzi się swoimi prawami i dlatego autorzy teraz wydają trzy-cztery książki w roku, ponieważ rynkiem książki rządzą mechanizmy biznesowe. Trzeba zbudować swoją markę, nazwisko, serie książek budują zaś grupę czytelników. Pierwsza część odniosła sukces, była bardzo dobra sprzedaż, były bardzo dobre  recenzje. Co mnie szczególnie cieszy - i bardzo młodzi czytelnicy reagowali pozytywnie, i  starsi również. Natomiast dzisiaj na rynku wydawnictwa cenią sobie serie...

Które przytrzymują trochę czytelnika...

Też, ale z drugiej strony czytelnicy lubią angażować swój czas w dłuższe opowieści. Gdy mają juz wybierać, co chcą czytać, to chcą czytać coś, co ich pochłonie.  Z każdą kolejną częścią dochodzą nowi czytelnicy, im więcej części, tym chętniej po to sięgają. Jest druga część Best Selera, a w głowie mam pomysły na co najmniej trzy.

Czyli z Best Selerem się nie żegnasz?

 

Nie, bo to jest taka rzecz, którą mi się bardzo dobrze pisze i świetnie się nad nią pracuje. Ja w ogóle dobrze się czuję w tego typu literaturze dziecięcej z takim mrugnięciem oka.

W warzywach się dobrze czujesz?

 

(śmiech) W warzywach tak, w warzywach się bardzo dobrze czuję. Warzywa, owoce - a roślin jeszcze trochę, więc jest nadal dużo przestrzeni do eksploracji w świecie roślin.

Generalnie spotykamy się po to, by porozmawiać o tym, jak pisać, co Ty możesz zdradzić ze swojego warsztatu młodemu, przyszłemu być może nobliście, albo przyszłemu autorowi poczytnych kryminałów, czy przyszłej wziętej pisarce obyczajowej. Co Twoim zdaniem przy pisaniu książki jest najważniejsze?

Jeśli chodzi o Best Selera, na pewno kluczowe było zrobienie dobrego konspektu, dobrego planu powieści. W przypadku pierwszej wszystko poszło bardzo szybko. To był taki pomysł, który od razu się ułożył i wszystko się poskładało. Bo składanie fabuły jest trochę jak układanie puzzli, zwłaszcza jeśli to jest kryminał. W kryminale to jest z jednej strony proste, bo jest schemat, którego się można nauczyć i trzeba się go trzymać, a z drugiej strony jest to trudne, bo trzeba wszystkie wątki podomykać. To, co mnie najbardziej cieszy, to opinie, że oba Best Selery są bardzo dobrymi powieściami kryminalnymi. Przestępca jest do końca ukryty, a zakończenie zaskakuje czytelnika, są mylne tropy, jest wartka akcja i tempo jest utrzymane. Generalnie, jeśli najpierw w głowie, a później w konspekcie wszystko się układa, wtedy efekt końcowy będzie dobry. To jest kluczowa rzecz według mnie. Ale z drugiej strony... Ja sam uczę kreatywnego pisania na Uniwersytecie Śląskim i im dłużej tego uczę, tym bardziej widzę, że każdy ma własne podejście do pisania, rytm pracy i własny styl. Wszystko wypracowuje się natomiast pisząc – pisząc jak najwięcej. Mnie wiele dało pisanie artykułów naukowych - był taki czas, że co dwa tygodnie pisałem średnio dwa artykuły. Dziś też tak jest, że gdy napiszę tekst naukowy, to wszyscy mówią, że ten tekst świetnie się czyta, ale to dlatego, że wcześniej napisałem około sześćdziesięciu tekstów naukowych i teraz, co naturalne, wychodzi mi to z łatwością. To samo dotyczy pisania fikcji. Dwie pierwsze powieści były tak sobie napisane, być może to nie był mój temat i nie odnalazłem wtedy jeszcze swojego rytmu. Ten rytm odnalazłem już przy pisaniu Best Selera. Więc taka moja druga rada, to pisać i pozwolić sobie na popełnianie błędów, przyjmować krytykę, ale tylko tę konstruktywną. Przemyśleć ją i wyciągnąć wnioski. I pisać jak najwięcej. Znaleźć swój właściwy rytm. Dlatego wspomniałem wcześniej o tych trzech tygodniach. Ale zdradzę, że z drugą powieścią poszło mi jeszcze szybciej...

No właśnie, to wszystko jest piękne, ale pytanie jest następujące: Na ile konspekt jest tylko na papierze, a na ile w głowie?  Bo trzy tygodnie to bardzo krótki czas na napisanie książki.

Tak, ale wydaje mi się, że konspekt to też praca mentalna, nie wszystko jest na papierze - to też przerobienie wszystkiego w głowie... Ja tak pracuję...

A rozpisujesz sobie to dokładnie? Wiem, że niektórzy rozpisują konspekt na poszczególne sceny....

Nie, ja tylko spisuję punkty kluczowe i ich miejsce w kolejnych rozdziałach, by zachować tempo, by każdy rozdział miał na końcu rozdziału zawieszenie akcji. Wtedy chce się czytać dalej. To taki trick - ja się tego nauczyłem, oglądając jakościowe seriale na przeróżnych platformach. Uważam, że to są dzisiaj najlepiej napisane rzeczy w naszej kulturze. Jak chodzę na warsztaty z dzieciakami, to zawsze im mówię, żeby oglądały te najlepsze seriale, bo myślę, że to dobra szkoła pisania. Trzeba się też uczyć pisać, ale to, co powiedziałaś - jeśli chodzi o to "w głowie" - ja dużo rzeczy w myślach przetwarzam, więc mnie wystarczają punkty. Przetwarzam to zwłaszcza w trakcie spacerów.  Dużo chodzę i to pomaga mi pracować. Wtedy do głowy wpadają mi najlepsze pomysły. Młodym pisarzom poradziłbym jeszcze jedno - by pisali powieści osadzone w polskich realiach, by nie uciekali poza granice Polski. Moi studenci czasami uciekają od polskich realiów - wprawdzie Best Seler dzieje się w fantastycznym świecie - ale dobrze jest nie pisać o świecie , którego nie znamy, bo często nasze wyobrażenie o USA czy Wielkiej Brytanii jest bardzo powierzchowne. Czasem możemy popełnić wręcz śmieszne błędy.

Ok, kryminał mamy za sobą, choć tak naprawdę te wszystkie rady pasują do każdego gatunku. Zapytam jeszcze o to, jaką książkę chciałbyś napisać, jeśli chodzi o gatunek. Gdybyś, powiedzmy, miał podjąć rękawicę?

Gatunkowo najlepiej czuję się w kryminale, ale żeby podjąć rękawicę, wydaje mi się, że najtrudniej jest napisać dobry romans. On wymaga specyficznego podejścia do języka. Romanse są trudne, ćwiczymy to ze studentami na zajęciach i wiem, jak ciężko jest napisać dobry romans. To jedno. Drugie, to chciałbym kiedyś spróbować jakiejś powieści niegatunkowej. Literatura piękna, powieść obyczajowa - to byłoby ciekawe wyzwanie pisarskie dla mnie.

A w takim razie co jest w tej szufladzie? Mówiłeś, że masz książkę w szufladzie...

 

(śmiech) Na razie nie chcę o tym mówić. To nie będzie literatura dla dzieci, to będzie coś zupełnie innego niż to, co do tej pory pisałem. Powiązane z tym, co mnie aktualnie mocno kręci, czyli z edukacją i uczeniem się. Myślę, że to będzie kontrowersyjna pozycja, powiem tak, by podkręcić atmosferę... (śmiech)

 

To będziemy czekać. Dziękuję Ci bardzo za rozmowę!

 

Dziękuję.

bottom of page